Elaine Cunningham - Piesni i Miecze 02 - Piesn Elfa, e-bok

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 

Elaine Cunningham

 

 

Pieśń Elfa

 

Prolog

W samym sercu Północnych Krain, kilka dni drogi od wspaniałego miasta Waterdeep, leży rozległa i dziewicza puszcza zwana Wysokim Lasem. Nieliczni śmiałkowie, którzy odważyli się tam zapuścić, wracali opowiadając o napotkanych tam dziwnych zjawiskach i magicznych stworach. O pięknie tego miejsca i czyhających tam niebezpieczeństwach mówiło wiele legend i pieśni. Ale jedna z tych opowieści nie przewijała się wśród ogniskowych gawęd, ani nie uczyli się jej bardowie.

Złym bohaterem owej nieznanej opowieści był zielony smok o imieniu Grimnoshtadrano, przez przyjaciół i ofiary zwany po prostu Grimnosh. To, że prawie nikt nie wiedział o jego istnieniu, uniemożliwiało mu oddawanie się jego ulubionej rozrywce. Grimnosh bowiem z taką samą zachłannością, z jaką gromadził skarby, kolekcjonował zagadki. Napadał i wyzywał na pojedynek wszystkich, którzy mijali jego leśną kryjówkę, obiecując darować im życie w zamian za zagadkę. Podróżnych jednak było niewielu i żaden z nich nie znał zagadki, na którą Grimnosh nie potrafiłby odpowiedzieć. Pomimo to smok pozwolił ujść z życiem dwóm czy trzem z nich, mając nadzieję, że ich opowieści mogą zwabić do lasu bardziej wartościowych przeciwników: mistrzów zagadek i bardów szukających sławy i przygód. Oczywiście, zgodnie ze swoją naturą, smok zamierzał pożreć wszystkich tych uczonych mężów czy niewiasty, zaraz po tym, jak ograbiłby ich z zagadek.

Na nieszczęście dla smoka podróżni, których puścił wolno, pogrążyli się w morzu anonimowości i już ponad sto lat minęło od ostatniego pojedynku. Tym większe było teraz jego zdziwienie, gdy zobaczył samotną podróżniczkę, która przybyła do lasu, by rzucić mu wyzwanie i za pomocą magii, na tyle silnej, by pokonać labirynt jego jaskiń, wybudziła go z zimowego snu.

Grimnosh wypełzł ze swojej kryjówki i spojrzał na otaczający go krajobraz pełen kontrastów i oślepiającej bieli. Był to dzień zimowego przesilenia i las przykryty był grubą, nienaruszoną warstwą śniegu. Za wyjątkiem małej polanki znajdującej się u wejścia do jaskini i wąskiej drogi biegnącej nieopodal, drzewa rosły wszędzie bardzo gęsto i nawet zimą przesłaniały niebo. Ich splątane ciemne gałęzie połyskiwały od lodu i obwieszone były tak wieloma soplami, że las przypominał jaskinię wyrzeźbioną z diamentu i obsydianu.

Smok zmrużył oczy, tak, że spod powiek widoczne były jedynie wąskie złote paski, i przyjrzał się uważnie kobiecie, która odważyła się zapuścić w tę posępną krainę. Owinięta w szary płaszcz i przygarbiona ze starości siedziała na niedużej, pięknie zbudowanej białej klaczy. Niewiele ją było widać - obszerny kaptur osłaniał jej głowę i skrywał twarz - ale czułe nozdrza smoka wyczuwały zapach elfiej krwi. W pierwszym odruchu chciał po prostu pożreć nierozważną elfkę, która wywołała go z ciepłej jaskini na śnieg, ale przypomniał sobie siłę czaru, którym go obudziła. Grimnosh nie miał już od dłuższego czasu żadnej rozrywki, a elfia czarodziejka wyglądała obiecująco.

Smok słuchał, więc, co mówiła, i bacznie obserwował, przez cały czas zataczając wokół niej małe kółka i zwinnym, falistym, zielonym ogonem kreśląc w powietrzu złowieszcze wzory, niczym tajemne gesty czarodzieja. Kiedy przedstawiła do końca swoją bezczelną propozycję, Grimnosh przysiadł na tylnich łapach i wybuchł szyderczym śmiechem. Ogłuszający ryk wstrząsnął rosnącymi nieopodal starymi dębami - jak harfa rozbrzmiewająca dźwiękiem zerwanej struny, las odbił echem głęboki i donośny głos smoka. Nagie zimowe gałęzie zatrzęsły się, zrzucając na ziemię sople, które roztrzaskiwały się wokół elfki, niby tysiące spadających kłów.

- Wielki Grimnoshtadrano nie prowadzi interesów z elfami - ze złowieszczym błyskiem w złotych oczach powiedział smok. - On je zjada.

- Czy naprawdę sądzisz, że najlepszą rzeczą, jaką mam ci do zaoferowania jest lekka przekąska? - zapytała stanowczym, choć nieco ochrypłym ze starości głosem. - W swoim czasie byłam bardem i mistrzem zagadek, a teraz jestem czarodziejką. - Nieznaczny ironiczny uśmiech pogłębił zmarszczki, które okrywały jej twarz, i dodała kwaśno - A nim dostaniesz kłopotów z trawieniem, powinieneś wiedzieć, że jestem pół-elfką.

- Naprawdę? - zagrzmiał smok, podchodząc bliżej. Ta kobieta, która najwyraźniej nie czuła przed nim strachu, jednocześnie go intrygowała i denerwowała. - Którą z twoich połówek powinienem zjeść? - Końcem ogona machnął w jej stronę i błyskawicznym ruchem zrzucił jej z głowy kaptur, chcąc się lepiej przyjrzeć.

Jako przekąska kobieta nie wyglądała w ogóle zachęcająco. Elfy w najlepszym razie były smaczne, ale chude, a ze stojącej przed nim półelfki zostały po wielu latach życia tylko skóra i kości. Była stara, nawet wedle smoczej rachuby. Trójkątna twarz miała odcień i wygląd wiekowego pergaminu. Głowę pokrywały cienkie pasemka szarych jak dym włosów, zaś oczy były tak wyblakłe, że prawie bezbarwne. Lecz moc otaczała ją, tak jak poranna mgła otula leśne jezioro.

Smok przestał bawić się czarodziejką i przeszedł do interesów.

- Chcesz, bym dał ci Skowronka. Co oferujesz w zamian? - bez ogródek zapytał Grimnosh.

- Zagadkę, której nikt nie odgadnie.

- To nie powinno być trudne, zważywszy na ilość i poziom ludzi, którzy ostatnio tędy przejeżdżali. - zauważył smok, niedbale przyglądając się pazurom swojej przedniej zielonej łapy.

- To się zmieni. Starożytna legenda o wielkim Grimnoshtadrano zainspiruje ambitnych bardów do odszukania ciebie.

- Czyżby? Jak dotąd tego nie uczyniła.

- Jeszcze nie została napisana - powiedziała z nutką rozdrażnienia w głosie. - Do tego właśnie potrzebny mi jest Skowronek.

Przez długą chwilę smok patrzył złowieszczo na pewną siebie półelfkę.

- Jakkolwiek wydawałoby się to dziwne, nie mam nastroju na zagadki. Wyjaśnij, co masz na myśli.

- Dla ciebie Skowronek jest po prostu kolejną elfią harfą, magiczną błyskotką, która leży na szczycie góry twoich skarbów. - Czarodziejka uniosła długie i zadbane dłonie. - Za pomocą takich instrumentów mogę władać rzadko spotykanym rodzajem elfiej magii zwanej pieśnią czaru. Gdy połączę moją moc z mocą tej harfy, będę mogła rzucić czar, który wplecie nową balladę w pamięć każdego barda znajdującego się w obrębie murów miasta. Każdy zaczarowany bard będzie przekonany, że od dawna wie o potężnym Grimnoshtadrano. Każdy z nich będzie chciał zmierzyć się z tobą w pojedynku na zagadki. Oni właśnie rozsławią tę balladę po wszystkich krainach. Wielu pozna twoje imię, a najlepsi i najodważniejsi tu przybędą.

- Hmmm - smok skinął w zamyśleniu - A o czym będzie opowiadać ta ballada?

- Rzuci wyzwanie tym, którzy, są jednocześnie Harfiarzami i bardami. Będą musieli przejść trzy testy: rozwiązać zagadkę, odczytać zwój i zaśpiewać pieśń.

- A co ta ballada będzie obiecywać bardom, jeśli im się powiedzie? Zwykłą sławę i bogactwo jak przypuszczam?

- To nie ma znaczenia. - Grimnosh parsknął, posyłając w stronę półelfki kłąb cuchnącej pary.

- Łatwo ci narażać skarb, który nie należy do ciebie.

- Twoje skarby są bezpieczne - powiedziała twardo. - Zagadkę wybierzesz sam, a powiedz szczerze, jak wielu osobom udało się, jak dotąd, dać...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dietanamase.keep.pl