Eloisa James - Zakochana księżna, Książki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Lady Amborgina Girton jako niespełna dwunasto­
letnia dziewczynka została pod przymusem poślu­
biona Camdenowi Serradowi, wówczas osiemna­
stoletniemu młodzieńcowi. W noc poślubną
przerażony pan młody uciekł z sypialni i porzuciw­
szy młodziutką małżonkę, wyjechał do Grecji,
gdzie oddał się swej pasji - rzeźbiarstwu. Po kilku­
nastu latach Camden wraca do Anglii na prośbę
Amborginy, która pragnie unieważnić zawarte
z nim, lecz nieskonsumowane małżeństwo, i wyjść
za mąż za statecznego i godnego zaufania markiza
Bonningtona. Po długiej rozłące Camden nie po­
znaje żony, która z niepozornego podlotka zmieni­
ła się w rudowłosą, zielonooką piękność. Zaskoczo­
ny jej wdziękiem i urodą, zaczyna rozumieć, jak
wiele stracił, oddając ją innemu mężczyźnie...
Eloisa James
Zakochana księżna
1
Krótka rozmowa w sypialni księżnej Girton
Wiejska rezydencja lady Troubridge
East Cliff
-
No więc, jak on wygląda?
Chwila milczenia.
- Ma czarne włosy, tyle pamiętam - odparła niepewnie
Gina.
Siedziała przy toaletce i bawiła się wstążką do włosów,
wiążąc ją w supełki. Ambrogina, lady Girton, rzadko się
denerwowała. Księżną poznać po zachowaniu, twierdziła
jedna z jej guwernantek. Lecz Gina wpadła w panikę, co
zdarza się nawet księżnym.
Esme Rawlings wybuchnęła śmiechem.
- Nie wiesz, jak wygląda twój własny mąż?
Gina spochmurniała.
- Łatwo ci się śmiać. To nie twój mąż wraca z konty­
nentu, akurat kiedy zanosi się na skandal. Nalegałam, że­
by Cam unieważnił nasze małżeństwo, bo chcę wyjść za
Sebastiana. Ale jak przeczyta ten okropny artykuł w
Tat-
lerze,
pomyśli, że jestem rozwiązłą kobietą.
- Na pewno nie, jeśli cię zna - pocieszyła ją przyjaciółka.
- Właśnie! Przecież on wcale mnie nie zna. A jeśli uwie­
rzy w plotkę o panu Wappingu?
5
- Zwolnij go, a sprawa ucichnie w ciągu tygodnia.
- Nie mogę. Przyjechał aż z Grecji, żeby zostać moim
nauczycielem. Biedak nie ma dokąd pójść. Poza tym nie
zrobił nic złego. Ja również, więc dlaczego mam się zacho­
wywać, jakbym była winna?
- Niedobrze, że dopuściłaś do tego, by Willoughby
Broke i jego żona zobaczyli cię o drugiej nad ranem w je­
go towarzystwie.
- Wiesz, że obserwowaliśmy deszcz meteorytów. - Gina
okręciła się na stołku i utkwiła wzrok w przyjaciółce.
- Ale nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Co zrobię, je­
śli nie rozpoznam własnego męża? To będzie najbardziej
upokarzający moment w moim życiu!
- Na litość boską! Mówisz jak aktorka z kiepskiego me­
lodramatu. Przecież kamerdyner go zapowie, więc zdą­
żysz się opanować. „Och, najdroższy mężu, jaka straszna
była dla mnie twoja nieobecność!" - Esme rzuciła jej po­
włóczyste spojrzenie znad wachlarza.
Lady Girton się skrzywiła.
- Chyba często wypowiadasz tę kwestię.
- Oczywiście. Miles i ja zawsze jesteśmy uprzejmi, gdy
się spotykamy. Co, na szczęście, rzadko się zdarza.
Gina odłożyła wstążkę zawiązaną na pięćdziesiąt supełków.
- Spójrz, jak mi się trzęsą ręce. Nie znam nikogo, kto
znalazłby się w tak niezręcznej sytuacji.
- Przesadzasz. Pomyśl, jak się czuła biedna Caroline
Pratt, kiedy przyszło jej wyznać mężowi, że jest przy na­
dziei, podczas gdy on cały rok spędził w Niderlandach!
- To istotnie musiało być trudne.
- W rzeczywistości wyświadczyła mu przysługę, bo co,
na Boga, stałoby się z posiadłością, gdyby nie urodziła
dziedzica? Byli małżeństwem przez ponad dziesięć lat.
Pratt powinien jej ładnie podziękować, ale nie mam wąt­
pliwości, że tego nie zrobił. Mężczyźni są prostakami.
6
- A ja najbardziej obawiam się tego, że nie poznam Ca-
ma - powiedziała Gina.
- Myślałam, że spędziliście razem dzieciństwo.
- To nie to samo co spotkanie z dorosłym mężczyzną.
Był chłopcem, kiedy się pobraliśmy.
- Wiele kobiet chciałoby, żeby ich mężowie wyjechali
na kontynent - zauważyła Esme.
- Cam nie jest naprawdę moim mężem. Do dnia ślubu
uważałam go za kuzyna w pierwszej linii.
- Nie rozumiem, co to zmienia. Bliscy kuzynowie czę­
sto się pobierają. Ale wy nawet nie jesteście rodzeństwem
ciotecznym, zważywszy na to, że matka jedynie cię wy­
chowała, a nie urodziła.
- A mój mąż nie jest prawdziwym mężem - powtórzy­
ła z naciskiem Gina. - Wyskoczył przez okno sypialni
piętnaście minut po złożeniu przysięgi. Aby wrócić tu
i unieważnić małżeństwo, potrzebował aż dwunastu lat.
- Mój przynajmniej wyszedł frontowymi drzwiami jak
cywilizowany mężczyzna.
- Cam nie był jeszcze mężczyzną. Kilka dni wcześniej
skończył osiemnaście lat.
- Wyglądasz prześlicznie w tej różowej sukni - stwier­
dziła Esme z uśmiechem. - Camden rozpłacze się z żalu,
że uciekł z twojej sypialni.
- Bzdura. Trudno mnie nazwać piękną. Jestem za chu­
da, a moje włosy przypominają barwą marchewkę. - Gina
spojrzała na swoje odbicie w lustrze. - Chciałabym
mieć twoje oczy. Moje są koloru błota.
- Nie są koloru błota, tylko zielone. A jeśli chodzi
o urodę, tylko spójrz na siebie! Wyglądasz jak renesanso­
wa Madonna, taka wysmukła, spokojna, nieco zadumana.
Oczywiście pomijając włosy. Myślisz, że odziedziczyłaś je
po swojej francuskiej
maman?
- Skąd mam wiedzieć? Ojciec nigdy mi jej nie opisał.
7
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dietanamase.keep.pl