Elizabeth Chandler - Pocałunek anioła 04 - Wieczna tęsknota, Ebooki ;)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Chandler ElizabethPocałunek anioła 04Wieczna tęsknotaPrologPo obudzeniu bardzo długo się zastanawiał.Nie było nadziei. A kiedy nie ma nadziei, pozostają dwiedrogi: rozpacz albo zemsta. Tchórzliwi i bezradni poddają sięrozpaczy. On zamierzał się mścić.Zemsta - już samo to słowo dodawało mu sił.Ale musiał być ostrożny, sprytny. Istniały rzeczy, których niewiedział, nie pamiętał.Przypominał sobie słowa, choć już nie to, skąd pochodziły. Zjakiejś starej książki, lecz to bez znaczenia, bo uczynił z nichswoje własne: „Zemsta należy do mnie".Gdyby nie stracił serca, te słowa byłyby w nim wyryte:Zemsta należy do mnie.Zemsta należy do mnie.Zemsta należy do mnie.1- Posłuchajcie. To takie niesamowite.Nocna mgła, pachnąca solą tak samo jak ocean, wirowaławokół Ivy i jej najlepszej przyjaciółki, Beth. Staroświeckapodwórzowa huśtawka, na której siedziały, zatrzymała się zeskrzypnięciem.- Słuchajcie - powtórzyła Dhanya - ona jęczy.- Weź się w garść, Dhanya - odparła Kelsey. Leżaławyciągnięta na białym drewnianym krześle z poręczami, międzyhuśtawką a prowadzącymi do domku schodkami, na którychsiedziała Dhanya. - Nigdy nie słyszałaś syreny mgłowej?- Oczywiście, że słyszałam. Ale dziś wieczorem brzmi taksmutno, jakby...- Jęczała... opłakiwała... żaliła się... wzdychała... zawodziła...w oczekiwaniu na ukochanego, który nigdy nie powróci z morza -odezwała się Beth, po czym sięgnęła do kieszeni i wyciągnęłamały notes i długopis, żeby zapisać to, co syrena mgłowa wniosławłaśnie w jej następną powieść o miłości.Kelsey odchyliła głowę do tyłu i gwizdnęła.- Nic się nie zmieniłaś, Beth. Nawet nosisz przy sobie ten starypstrykający długopis. Dlaczego nie piszesz na swoim iPhonie?- Tutaj? - odparła Beth. - W miejscu, gdzie sławni pisarzeskrobali piórem po papierze przy świetle lamp sztormowych, wktórych płonął wielorybi tłuszcz, podczas gdy deszcz bezlitośniechłostał ich kryte gontem chaty, a nieopodal ich drzwi dzikie faleprzyboju...- W porządku, w porządku - powiedziała Kelsey do swojejkuzynki, niecierpliwie machając nogą. - Już chwytam.Ivy zaśmiała się. Beth zerknęła na nią z ukosa i także sięroześmiała.Od ich przybycia na Cape Cod cztery dni temu Ivy wydawałosię, że Beth i Will (chłopak Ivy) bezustannie sprawdzają, jak onasobie radzi. Ivy przypuszczała, że nie tylko ona myśli o rocznicyśmierci Tristana przypadającej pod koniec czerwca. Ivy kochałaTristana bardziej niż kogokolwiek czy cokolwiek na świecie.Radość, jaką odczuwała przy nim, nie mogła się równać zniczym, czego kiedykolwiek doświadczyła. Jego miłość do niejzdawała się cudem. Ale dzień 25 czerwca oznaczał okrągły rokod rozpoczęcia się koszmaru minionego lata. Rok od nocy, gdyprzybrany brat Ivy, Gregory, próbował zamordować ją, a zamiastniej zabił Tristana.- Mgła jest taka upiorna - ciągnęła dalej Dhanya. - Powoliwszędzie wpełza, zasłania kolejne rzeczy.Było mglisto w tamto jesienne popołudnie, gdy Gregoryzginął, spadając z mostu kolejowego. Od któregoś momentu jegopragnienie uśmiercenia Ivy stało się tak silne, że uczyniło goślepym na niebezpieczeństwo grożące jemu samemu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dietanamase.keep.pl