Elizabeth Thornton - Pocałunki, książki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]ELIZABETH THORNTON
.
Prolog
Zobudził ją przeraźliwy krzyk; w tej samej chwili straciła
poczucie rzeczywistości, jakby została przerzucona w czasie
do innego domu, innego miejsca. Wraz ze świadomością
wracało normalne bicie serca. Była bezpieczna. Nikt jej nie
ścigał. Nikt nie wiedział, kim i gdzie jest.
Dzwoniące o szyby krople deszczu już prawie ukoiły ją
do snu, gdy nagle błysnęło i rozległ się grzmot. Uniosła się
na łokciach, spodziewając się, że zobaczy w drzwiach Quen-
tina. Chłopiec zawsze uparcie zaprzeczał, jakoby odczuwał
strach przed bijącymi piorunami. Twierdził, że nie boi się
niczego. Zabawne Å‚garstwo. Odkrywszy, że jego guwernanÂ
tka boi się burzy, zaczął udawać, że przychodzi, by dodawać
jej otuchy. Tylko ona wiedziaÅ‚a, że to jest udawane bohaÂ
terstwo.
Gdy burza wzmogła się gwałtownie, a jej ośmioletni
podopieczny nie pojawił się w drzwiach, Debora zaczęła po
omacku szukać świecy na stojącym nie opodal stoliku. Po
kilku nieudanych próbach zapalenia jej zrezygnowaÅ‚a i wyÂ
Å›lizgujÄ…c siÄ™ z łóżka, siÄ™gnęła po szlafrok. Kiedy kilka seÂ
kund później znalazła się w pokoju chłopca, stwierdziła, że
łóżko jest puste.
Debora zastanawiała się, czy jej chlebodawca, lord Bar-
rington, mógł wejść tam przed nią i wynieść syna do swego
pokoju, czy też Quentin spÅ‚ataÅ‚ jej kolejnego figla. PodejÂ
rzewając to drugie, po omacku szukała drogi na korytarz,
wodziÅ‚a rÄ™kÄ… po porÄ™czy, aż doszÅ‚a do balustrady na szczyÂ
cie schodów. W tych ciemnościach smużka wydobywająca
5
ELIZABETH THORNTON
się spod drzwi biblioteki jego lordowskiej mości jaśniała
niczym latarnia. Przypomniała sobie, że jej chlebodawca
jest tego wieczoru umówiony z lordem Kendalem. NiepoÂ
dobna, by Quentin mógł być z nimi w bibliotece. Gdzie więc
się schował?
Zaniepokojona dotarła wkrótce do zakola schodów.
- Quentin? - zawoÅ‚aÅ‚a cicho. - Quentin? - Nikt nie odpoÂ
wiadał.
Trochę już poirytowana zaczęła poszukiwania, myśląc
o możliwych konsekwencjach tego niemÄ…drego żartu. ChÅ‚oÂ
piec był dość wątły. Właśnie dochodził do siebie po gorączce.
Jeśli nie założył kaftana i kapci, powie mu do słuchu.
Gdy przechodziła obok bibliotecznych drzwi, dobiegły ją
odgłosy rozmowy. Przystanęła. Nie mogła zrozumieć, o czym
była mowa, ale rozpoznała głos Barringtona; był niespokojny.
Nieoczekiwanie ogarnęła jÄ… myÅ›l, że coÅ› strasznego przytraÂ
fiÅ‚o siÄ™ Quentinowi. Już miaÅ‚a dotknąć gaÅ‚ki drzwi, gdy usÅ‚yÂ
szała słowa lorda Barringtona:
- Pozwól chłopcu odejść - błagał. - Na Boga, miej litość.
To przecież dziecko. Bądź człowiekiem. Kendal, lordzie
Kendal... Nie rób mu krzywdy! - Głos przybierał na sile,
w miarę jak wzrastała udręka mówiącego. - Quentin, ratuj
siÄ™!
Głuchy odgłos wyrwał Deborę z bezruchu. Broń wypaliła
w momencie, gdy guwernantka rozwarÅ‚a drzwi na caÅ‚Ä… szeÂ
rokość, a Quentin wpadł jej w ramiona. Debora dostrzegła
jedynie chlebodawcÄ™ osuwajÄ…cego siÄ™ na podÅ‚ogÄ™ i zacieÂ
nionÄ… postać kogoÅ› stojÄ…cego nad nim. Nic poza tym. InÂ
stynkt wziął górę. Zatrzasnęła drzwi i chwyciła Quentina za
rękę.
A potem wybiegli z domu i uciekali, uciekali...
1
J
ohn Grayson, hrabia Kendalu, złamał jedną ze swych
żelaznych zasad, i wÅ‚aÅ›nie teraz sÅ‚ono za to pÅ‚aciÅ‚. W PaÂ
ryżu przytrafił mu się krótki romans z zamężną kobietą,
żoną kolegi z Foreign Office, która teraz wyjątkowo mu się
naprzykrzała.
Romans to słowo zbyt wielkie, jak na taki epizod. Spędził
z niÄ… noc, i to wszystko. ByÅ‚o mu żal tej kobiety. NiewierÂ
ność jej męża było powszechnie znana. Kendal był na
rauszu, Helena samotna, piękna, no i... dostępna. Tak, ale
to było prawie trzy miesiące temu. Wręczył jej pierścionek,
oznaczający koniec sprawy. Oczekiwał, że Helena zachowa
się zgodnie z regułami i nie będzie nachodzić go w jego
własnym domu. Była przecież światową damą, zastęp jej
kochanków wyglÄ…daÅ‚ jak lista czÅ‚onków Izby Lordów. WieÂ
działa, w czym rzecz.
Na swoje nieszczęście hrabia nie mógł jednak zupełnie
jej nie widywać. ObracaÅ‚a siÄ™ w jego sferach. I jakoÅ› znaÂ
lazła drogę do kręgu przyjaciół jego rodzicielki. Gdy tego
wieczora wszedł do salonu matki, stanął twarzą w twarz
z Heleną. Wiedział, że jedyny rozsądny sposób traktowania
jej to obcesowość. Zaproponował, że odprowadzi ją do
domu. Lepiej, by to, co miał jej do powiedzenia, usłyszała
na osobności.
Bezwzględność w stosunku do kobiet nie przychodziła
mu łatwo. Powinien był już w powozie coś powiedzieć.
Teraz siedział wygodnie rozparty w salonie Heleny w domu
przy Cavendish Square i popijał najprzedniejszego gatun-
7
ELIZABETH THORNTON
ku koniak z zapasów jej męża; trunek pozostawiał mu
w ustach niezbyt przyjemny smak.
- Nie miałem zielonego pojęcia - powiedział - że jesteś
na tak przyjacielskiej stopie z mojÄ… matkÄ….
Lady Helena Perrin uÅ‚ożyÅ‚a siÄ™ z wdziÄ™kiem wÅ›ród puÂ
szystych poduszek na długiej białej sofie, gdzie jej uroda
uwydatniaÅ‚a siÄ™ najpeÅ‚niej, z czego doskonale zdawaÅ‚a soÂ
bie sprawÄ™.
- Doprawdy, Gray? SpotkaÅ‚yÅ›my siÄ™ w Paryżu i natychÂ
miast przypadłyśmy sobie do gustu.
Przez na wpół przymkniÄ™te powieki napawaÅ‚a siÄ™ widoÂ
kiem niedawnego kochanka. Promienie sÅ‚oneczne, wpadaÂ
jące przez okno, dotykały zalotnie jego złotych włosów. Gdy
prężyÅ‚ siÄ™, by dostosować swÄ… masywnÄ… postać do delikatÂ
nego wyzłacanego fotela, podziwiała zmysłową grę mięśni
i długie, muskularne nogi.
Hrabia zerwał z tancerką, z którą ostatnio był związany,
Helena miaÅ‚a wiÄ™c nadziejÄ™, że uda jej siÄ™ wskrzesić paryÂ
ską przygodę. Wiedziała, że domek w Hans Town, który
Gray przeznaczył dla swych kolejnych pań, pozostawał
pusty już ponad miesiąc. Gray właśnie zakończył romans,
jeszcze nie nawiÄ…zaÅ‚ nastÄ™pnego, i to dawaÅ‚o jej pole maÂ
newru. Wyczuwała niechęć hrabiego, ale składała to na
karb skrupułów - Gray i jej mąż byli kolegami. Nie zamieÂ
rzała jednak dopuścić, by fakt ten stanął jej na drodze.
- Gray - powiedziaÅ‚a miÄ™kko - Erik jest wspaniaÅ‚omyÅ›lÂ
ny. Mogę robić, co mi się żywnie podoba, jestem wolna, tak
jak i on.
Gray uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. Dyskrecja byÅ‚a w ich Å›wiecie karÂ
dynalną zasadą. I choć wszyscy dookoła mogli wiedzieć, że
sypia z Heleną, dopóki kochankowie stwarzali pozory, nikt
nie mrugnąłby nawet okiem, a już najmniej mąż Heleny,
który obnosiÅ‚ siÄ™ ze swoimi podbojami, jak cennymi trofeÂ
ami. Taki był ten ich świat. Ale nie świat jego rodziny. Matka
Graysona przeżyłaby szok na samą myśl, że syn związał się
z zamężną kobietą. Do licha, to było szokujące nawet dla
niego.
Lekki odcień ironii zabarwił jego głos.
- Ma się rozumieć, nie jestem takim światowcem, jak on.
8
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Strona startowa
- Elisabeth Bevarly - Trzy serca złączone, Bevarly Elizabeth
- Elizabeth was impatiently awaiting the arrival of her husband this afternoon(1), Pride and Prejudice Fanfiction
- Elizabeth Lowell - Rarities Unlimited 2 - Przeklęte złoto, 02.15
- Elizabeth Lowell - Rarities Unlimited 02 - Przeklęte złoto, Book
- Elizabeth Lowell - Rarities Unlimited 04 - Kolor śmierci, Book
- Elizabethtown.2005.DvdRip.AC3.eng, ★ MOJE i TWOJE KINO
- Elizabeth Lowell - Rarities Unlimited 4 - Kolor śmierci, 02.15
- Elizabeth Lowell - Rarities Unlimited 1 - Martwe słowa, 02.15
- Elizabeth Lowell - Rarities Unlimited 03 - Pejzaż śmierci, Book
- Electrical Part List, Service Manual do Tel.komórkowych, Samsung - Service Manual, Samsung GT-S3650
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- igraszki.htw.pl