Ekipa, Pan Kuleczka - teksty opowiadań

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ekipa

Szerszy pędzel byłby chyba lepszy - powiedział z namysłem pies Pypeć.

A ja bym wzięła ciemniejszą farbę - wtrąciła kaczka Katastrofa. -Barrrdzo ciemniejszą. Grrranatową! Albo czarrrną! Nie! - zaprotestowała mucha Bzyk-Bzyk.

Pan Kuleczka zamruczał coś niewyraźnie spod sufitu. Stał na drabinie i wyglądał trochę jak kapitan pirackiego okrętu. Na głowie miał trójkątną czapkę, tyle że z gazety. Brakowało mu fajki i brody, ale za to miał nieco pomazane wiaderko i pędzel. Zanurzał go w wiaderku, a potem jeździł nim po suficie. Z każdą taką jazdą kawałek sufitu robił się bardziej błękitny.

Ale panu pomagamy, co? - cieszyła się Katastrofa. Też miała gazetową czapkę. Tak samo jak Pypeć, a nawet Bzyk-Bzyk.

Pan Kuleczka znów coś niewyraźnie zamruczał. Pypeć nie był zupełnie pewien, ale brzmiało to jakoś podobnie do "Co mnie podkusiło...".

Przeważnie jest odwrotnie - zauważył Pypeć.

Co odwrotnie? - zdziwiła się Katastrofa.

To my malujemy, a Pan Kuleczka nam pomaga - wyjaśnił Pypeć. - No, radzi jaki wziąć pędzel albo którą farbkę.

Katastrofa pokiwała energicznie głową.

No właśnie. To teraz możemy się odwdzięczyć! - zawołała radośnie - Może coś panu przynieść do jedzenia?

Dziękuję - powiedział słabym głosem Pan Kuleczka. Katastrofa zmartwiła się trochę, ale na krótko.

Wiem! - zawołała - Możemy panu przesunąć drabinę. Żeby pan nie musiał tak ciągle schodzić i wchodzić z tym pędzlem. - Razem, Pypeć!

I zanim Pan Kuleczka zdążył podziękować, z całej siły nacisnęli na drabinę. Drabina nie chciała się przesunąć, tylko się zachwiała.

Ojej! - zawołał pierwszy raz od dłuższego czasu głośno i wyraźnie Pan Kuleczka i zamachał rękami.

Wiaderko z farbą które trzymał w jednej ręce, zabujało się jak wahadło w starym zegarze. Tyle tylko, że ani Pypeć, ani Katastrofa, ani Bzyk-Bzyk nigdy nie widzieli, żeby z wahadła wylała się farba. A z wiadra owszem. Z głośnym "chlap-chlap" spadła najpierw z jednej, a zaraz potem z drugiej strony drabiny. Na szczęście na podłodze leżały gazety i jeszcze coś w rodzaju wielkiej przezroczystej peleryny, więc nic jej się nie stało. Bzyk-Bzyk zdążyła odlecieć. Ale Pypeć i Katastrofa nie zdążyli. No i nie mieli na sobie przezroczystej peleryny...

Hi, hi, hi - chichotała Katastrofa, patrząc na Pypcia. - Wyglądasz jak ten pies z filmu! Ten dalmatyńczyk! Tylko on miał dłuższe nogi.

A ty wyglądasz jak pół dalmatyńczyka. Bo masz za mało nóg - wymruczał trochę obrażony Pypeć.

Katastrofa najpierw też chciała się obrazić, ale nagle zawołała:

Pypeć, to fantastyczny pomysł! Może zrobią o mnie następny film? Już mamy tytuł: "Pół dalmatyńczyka"!

Okazało się jednak, że z filmem trzeba jednak poczekać, bo Pan Kuleczka miał inne plany. Zszedł z drabiny i kazał Katastrofie z Pypciem najpierw iść się umyć, a potem posiedzieć w drugim pokoju, aż skończy malować sufit. Ale Pypeć i Katastrofa za bardzo się tym nie przejęli. Mieli przecież cały film do omówienia! No, właściwie pół...

 

1

 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dietanamase.keep.pl